Opublikowano:
ANGLIA.today
Zamachowiec z Berlina był wcześniej pod obserwacją policji
Anis Amri od czerwca był objęty nakazem deportacyjnym, to nie przeszkodziło mu jednak poruszać się po Unii Europejskiej bez przeszkód.

Dwudziestoczterolatek pochodzący z Tunezji, którego działania doprowadziły do śmierci co najmniej 12 osób, był wcześniej obserwowany przez policję w związku z podejrzeniami o przygotowywanie napadu rabunkowego. Pieniądze z niego miały mu posłużyć do kupna broni. Co więcej - zanim wjechał do Niemiec spędził we włoskim więzieniu 4 lata za podpalenie.
Niemieckie władze ostrzegają, że mężczyzna jest uzbrojony i niebezpieczny - za pomoc w jego ujęciu oferowana jest nagroda w wysokości 100 tysięcy euro. Prawdopodobnie mężczyzna jest ranny, ponieważ polski kierowca, którego ciężarówka została używa to zamachu, do końca walczył z terrorystą i próbował powstrzymać Anisa Amriego.
Obserwacja policyjna była nałożona na mężczyznę między marcem a wrześniem tego roku. Kiedy jednak udało się odkryć jedynie handel narkotykami i bójki. Anis wrócił na radar policji kiedy w listopadzie informacje na jego temat zostały przekazane przez międzynarodowe służby wywiadowcze niemieckim odpowiednikom.
Problemy z obiegiem dokumentów sprawiły, że oczekujący od czerwca na deportację mężczyzna poruszał się bez przeszkód po Unii Europejskiej.